No to na uczelnie szybko na rytmikę i taniec. Zatańczyliśmy Poloneza, Walca, i Chache. Do samochodu i do Liberca. Droga nam bardzo szybko zeszła. Dotarliśmy na miejsce na 21 tak jak planowaliśmy. Czesi już na nas czekali. Przyjęli nas bardzo dobrze. Mieliśmy zapewniony nocleg, śniadanie, no i start na zawodach. Po zakwaterowaniu poszliśmy na "piwo? bear?". Jednak był soczek. Pogadaliśmy sobie po polsko - czesku, znaleźliśmy wspólny język z Tomaszem i Lucją. (Czeskimi sportowcami). To była komunikacja na migi, na domysły, mieszanka kilku języków. Ogółem było fajnie. Wypiliśmy nasze specjały i powrót do pokoju.
Czas zawodów.
Rano pobudka o 7:15, ale wstaliśmy o 7:30. Szybko na wagę, śniadanko, i na salę. Taping, rozgrzewka i oczekiwanie na walki. Pierwsza walka - wolny los, czekam na Usenov'a z KGZ (Kirgistanu) albo Czecha. Dostałem Usenova. Wyrównana walka, lecz bardzo kontrowersyjna. Jednak wygrał mój oponent na yuko, posadził mnie na tyłku. Kolejna walka z czechem, bardzo efektownie i szybko wygrałem na Osoto gari, Następny fight toczyłem z reprezentantem Słowacji Soską. Szybki Ippon - w tej walce kończącą techniką okazała się uchi mata. Finał repasaży z Czechem o głowę wyższym, kończyny dłuższe - ogólnie warunki fizyczne korzystniejsze. W połowie walki rzuciłem na yuko i tak się zakończyła ta walka. Walka o brąz - bardzo intensywna, ale krótka. Dosłownie trwała kilka sekund, dałem się złapać w trzymanie - a do wyjścia z niego zabrakło dosłownie 1cm.
I tak otarłem się o medal. Ewka zdobyła 1 miejsce, Baśka na 2 miejscu się uplasowała. Z takim dorobkiem wracamy z Liberca.
Po dekoracji do samochodu w poszukiwaniu jadłodajni. Zakosztowaliśmy japońskiej restauracji. Każdy zamówił sobie jakieś danie. Pycha, starałem się jeść pałeczkami, ale zabrakło mi cierpliwości. Po obiedzie, szybkie zakupy i powrót do domu. Bezpiecznie zajechaliśmy i rozstaliśmy się w dobrych humorach.
Dziewczyny zebrały medale, a ja kolejne doświadczenie. Trzeba wyciągnąć wnioski i walczyć dalej. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz